sobota, 4 listopada 2017

Hala Madryt 2018 - Tydzień 6 - choroba :(

To już 6 tydzień pracy. Trudny, bo po fajnych 5 tygodniach pracy przytrafiła się choroba. Mimo to udało się trochę popracować. Co prawda ryzykownie i nie powinno się robić treningu na antybiotykach...ale to jest po prostu silniejsze ode mnie.
Puszcza Kampinoska - miejsce gdzie uwielbiam ładować swoje akumulatory

30.10.2017 (poniedziałek) - Chyba ostatni wolny poniedziałek od treningów. Od przyszłego tygodnia planuję w ten dzień siłownię. Pojawił się jednak inny problem tj. przeziębienie. Wylądowałem u lekarza - efekt antybiotyk i trzeba na chwilę się zatrzymać.

31.10.2017 (wtorek) - Piękny słoneczny dzień. Ale co z tego, nie wystawiłem nosa z domu. Na prochach wyleżałem cały dzień.

1.11.2017 (środa) - Dzień bez treningu i nie dlatego że Wszystkich Świętych, ale dlatego że choć już czuję się lepiej to nie chce ryzykować.

2.11.2017 (czwartek) - No pękłem. Nie wytrzymałem. Antybiotyku zostały do wybrania jeszcze chyba 2 dni. Ale musiałem się po prostu ruszyć. Wyszło spokojnie. Za to od razu dwa treningi. Trening 31. 6 kilometrowy marszobieg z moją młodą ekipą KM Aktywni Sochaczew. Żeby się nie nudziło pobiegliśmy w teren. Trasa Chodaków - Żelazowa Wola - Chodaków.
Trening 32. 3 kilometry całkiem niezłym tempem bo wyszło 4.19/km. Poszczególne rozłożyły się następująco: 4.18; 4.17; 4.21. Do tego gimnastyka i trochę ćwiczeń siły biegowej (głównie skipy na 40m). Nie czuję się specjalnie osłabiony tym antybiotykiem (mam nadzieję że tak pozostanie).

3.11.2017 (piątek). Trening 33. Wykonane 5 kilometrów ze średnim tempem 4.20/km. Poszczególne kilometrówki w 4.19; 4.18; 4.21; 4.19; 4.21. Następnie ok 15. minut gimnastyki oraz siła biegowa w postaci skipów. Samopoczucie jest ok. Choć w głowie siedzi że pracuje się na antybiotyku.

4.11.2017 (sobota) - Trening 34. Zakładałem ok. 8 kilometrów. Wyszło 12 km podzielone na dwa etapy. Trening w Puszczy Kampinoskiej. Pierwsze 6 km to bieg z Granicy do wierzy koło Świętej Teresy. Tempo 4.31/km. Muszę przyznać że to bardzo dobre tempo biorąc pod uwagę fakt że trasa piaszczysta, z górki i pod górkę...po prostu puszcza. Poszczególne kilometry to: 4.36; 4.25; 4.25; 4.29; 4.30 i 4.40. Te 6 kilometrów dało mi w kość w sumie czułem się nieźle ale pamiętając o tym że wciąż w mych żyłach krąży antybiotyk drogę powrotną postanowiłem pokonać marszobiegiem - nie forsując się.

5.11.2017 (niedziela) - dzień wolny. Ostatni dzień antybiotykowy. Mimo choroby i lekkiego osłabienia i tak wykonałem 4 jednostki treningowe w tygodniu i to do tego biegowe. Niedzielę postanowiłem odpuścić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz